wtorek, 16 grudnia 2014

Doha, Katar

Doha była po drodze. Stop był tak czy siak, więc nie było innej opcji, jak wyjść na miasto. Mimo, że trzeba było kupić wizę. Ale co tam.


Właściwie poza nocnymi widokami nie widzieliśmy nic specjalnego (poza tym, że super zobaczyć inny świat), ale to właśnie dla tych widoków uparłam się, żeby jednak do miasta wyjść. A były piękne!



Zrobiliśmy sobie spacer wzdłóż ywbrzeża. I mimo, że było po północy, niektórzy, korzystając z braku upału (choć dla mnie było cudownie ciepło), uprawiali jogging lub łowili ryby, mimo zakazu ;) Zakaz dotyczył wędkowania, nie joggingu ;) Na nabrzeżu można było nawet spotkać całe rodziny z dziećmi.
A na budowie praca szła pełną parą, bo miasto nie jest jeszcze 'skończone'. I przez to w niektórych miejscach pełne jest kurzu, a nawet zapachu gazu. Nie żeby nam to w zwiedzaniu przeszkadzało ;)



Z dojazdem do miasta nie ma problemu, na lotnisku taxi samo was znajdzie. Gdy szliśmy z powrotem, główną ulicą, też co chwilę taksówki jeźddziły.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

witaj,
dziękuję za odwiedziny i komentarz. wszystkie są mile widziane :)