Ze Słopanowa podążyłam już w kierunku Obrzycka.
A ponieważ po drodze zauważyłam kościółek, to od razu skręciłam w boczną uliczkę, żeby go obejrzeć. Okazało się, że to obrzycki kościół parafialny. Niestety akurat trwała msza, więc w środku zbyt wiele zobaczyć się nie udało, ale kościółek z zewnątrz też bardzo ładnie się prezentuje.
Na przyległym cmentarzu jest kilka ciekawych nagrobków.
A obok stara plebania, wokół której ganiają łaszące się koty.
Herb nad drzwiami wejściowymi
Najpiękniej wygląda kościółek, gdy ogląda się go zza Warty.
Do obrzyckiego zamku jedzie się uliczką, z której też piękne widać dolinę Warty.
Zamek właściwie położony jest w miejscowości Zielonagóra. Nie wiedziałam wcześniej, że tak blisko Zielonej Góry jest jej imienniczka. Cóż, życie bywa zaskakujące.
Zamek jak dla mnie właściwie wygląda jak pałac.
Jest piękny - niedawno został odnowiony z funduszy europejskich.
Tutaj też nie mogło zabraknąć herbu.
Najbardziej podoba mi się wieża zegarowa, z dwoma zegarami - tradycyjnym i słonecznym. To coś dla mnie :)
Wejścia do owej wieży pilnują dwa baśniowe stworzenia - groźne gryfy.
Do zamku przylegają dwie oficyny - każda inna i każda piękna
a także bażantarnia - cokolwiek by to miało znaczyć. Budyneczek jest w każdym razie równie ładny jak te poprzednie.
Ponieważ zamek położony jest właściwie na skarpie Warty, można zejść w dół na jej brzeg.
A dla romantycznych dusz romantyczny mostek :)
Z Zielonejgróy pojechałam jeszcze kawałek na północ, żeby obejrzeć szachulcowy poewangelicki kościółek w Piotrowie
który chowa się wśród starych drzew.
Słonko powoli zaczęło już zachodzić, więc czas już był podążyć do samego Obrzycka, które zostawiłam sobie na koniec. Zatrzymałam się na rynku, gdzie znajduje się ratusz
i ładne kolorowe domki.
Uliczką biegnącą na wschód idzie się na Plac Lipowy. Ech, jak miło byłoby mieszkać w miejscu o takiej nazwie!
Na Placu Lipowym jest stary ewangelicki kościół, który widać już z daleka.
Nie jest on co prawda tak stary, ma zaledwie sto lat ;) ale teraz ponoć stoi nieużywany. A szkoda, bo zdaje się w ogóle niezniszczony.
I żal, że ktoś wpadł na idiotyczny pomysł dobudowania do niego obecnego ośrodka kultury. Nie wygląda to zbyt pięknie, z reklamą pepsi i gołymi cegłami. Moje poczucie piękna nie mi pozwoliło uwiecznić tego barbarzyństwa na fotkach.
Na pożegnanie jeszcze rzut oka na domki przy Lipowym Placu
I pora wracać do domu, bo robi się ciemno i zimno ;) Fajna to była wycieczka, zobaczyłam wiele ciekawych miejsc, o których dotąd pojęcia nie miałam.